Na parkinku przy lotniusku dojechaliśmy w przeciągu 15 minut, droga do budynku to były następne 5 minut, a z każdą z nich moje podekscytowanie rosło.
Kiedy żegnałam się z rodzinką podbiegły do mnie moje kochane wariatki, a za nimi słodka czteroletnia Ania, sistrzyczka Roksany. Ubustwiam ją !.
- Blanka, Blanka ! - zapiszczała dziewczynka na mój widok.
- Ania ! - ukucnęłam przed nią, a ona przytuliła mnie
- Ty też wyjeżdżasz ? - popatrzyłą na mnie smutno
- Tak, ale wrócę do ciebie niedługo - uśmiechnęłam się
- A wiesz , co ? Roks też jedzie a ja będę miała jej pokój ! - mówiła uradowana
- Wcale nie ! - oburzyła się Roksana, a Ania zrobiła obrażoną minę - dobra dawaj buziala i zmykaj do rodziców, bo my mamy odprawę - siostry pożegnały się i posłyśmy do kolejki. Dziewczyny coś między sobą gadały, a ja gapiłam się na wejście. Nagle ujrzałam wyskoiego blądyna z waliską i gitarą. Szedł zamyślony w naszą stronę, nie zwlekając szturchnęłam Kornelię i pokazałam dyskretnie chłopaka.
- Wow . Śliczny - westchnęła Angela, a Kornelia i Roksana zamrły.
- No i tu idzie - uśmeichnęłam się.
Rozmwa się urwała, bo już dotarłyśmy do odprawy.
Kiedy już to całe zamieszanie się skońcyło nie iałyśmy już na nic czasu, bo samolot już stał, a do odlotu zostało 30 minut.
Zajęłyśmy swoje miejsca i zaczęłyśmy gadać o gitarzyście z wejścia.
- Ciekawe gdzie leci - zastanawiała się Roksana.
- Nie wiem, ale fajnie by było jakby leciał z nami - zamyśliła się Kornelia.
Ja i Angela nie wdawałyśmy się w dyskusję o nim tylko włośyłyśmy słuchawki do uszu i zatopiłyśmy się w muzyce. Kornelia i Roksana po niedługim czasie uczyniły to samo.
W czasie lotu usnęłam, nie wiem w którym momencie, ale dobrze, że usnęłam. Odespałam noc i gdy wylądowaliśmy byłam pewna energii.
Na lotniusku Atlanta był dośc spory ruch więc nie poszło tak szybko jak w Warszawie lecz nie przeszkadzało nam to.
Po odebraniu bagarzy udałyśmy się przed budynek lotniska.
- To czas zacząc żyć po angielsku - uśmiechnęła się Roksana.
- Yeach ! - kszyknęłam z Angelą i Ka. I wybuchnęłyśmy śmiechem
- Oh My God ! - westchnęła Roksana, na co my wybuchnęłyśmy jeszcze większym śmiechem
- Shut up ! - krzyknęła , na co my ustamiłyśmy się na baczność i próbowałyśmy się nie śmiać.
- We love you - uśmiechnęłam się uroczo. To Roksanę rozbawiło i wtedy już wszystkie śmiałyśmy się w najlepsze.
- Dobra trzeba złapać taxi - zonajmiłam łamaną przez śmiech angielszczyzną.
Dziewczyny zgodziły się ze mną.
Gdy już dotarłyśmy pod nasz blok, gdzie mieszkało większość licalistów LA - Liceum Artystycznego, Wyjęłam z kieszeni telefon, aby sprawdzić numer naszego mieszkania. Numer mieszkania to 12, pokierowałyśmy się do winty i wjechałyśmy na drugie pietro gdzie znajdowało się owe mieszkanko.
Dojechałyśmy na górę i znalazłyśmy mieszkanie.
- Kto ma klucz ? - spytała Angela
- Yy - Kornelia rozejrzała się po nas.
- Ja ich nie mam - oznajmiła Roksana
- Zaraz - zaczęłam nerwowo przeszukiwać - zaraz znajdę - szukałam dalej. Szperałam po terbie podręcznej, walizce i torbie podróźnej - No przecież je miałam ! Tata mi je dawał w samochodzie ! - szperałam dalej. Dziewczyny chodizły w tą i spowrotem. - nie mam ich ! - krzyknęłam i usioadłam na środku korytarza.
- Pięknie ! - Roksanę już roznosiło
- No przepraszam nie chciałam ich zostawić albo zgupić ! - tłumaczyła jej coraz lepszym angielskim.
- Dobra tylko sięteraz nie sprzeczajcie ! - wtrąciła się Kornelia.
Nic się już nie odezwałam.
- Sorry - usłyszałyśmy za sobą - czy to nie wasze ? - ukazał się przed nami jakiś męrzczyzna machający naszymi kluczami !
- Yes ! - krzyknęła Angele - Thank you very much - dodała biorąc klucze. Merzczyzna się uśmiechnął i odszedł.
Zniecierpliwione otworzyłyśmy drzwi i wbiegłysmy do mieszkania.
- Aaaaaa ! - krzyknęłyśmy na widok niewielkiego ale przytulnego saloniku.
- Raj ! - oznajmiłam wchodząc dalej - aż boje się jakie są pokoje - zaśmiałam się .
Ustawiłyśmy waliski pod ścianą i poszłyśmy przeglądać pokoje.
- To wchodzimy do pierwszego. - oznajmiła Angela i otworzyła pierwsze drzwi.
Ujrzałyśmy fioletowe ściany, komplet mebli w koloże jasno brązowym ( meblościankę, łóżko i szafkę nocną )
- Ja ten biorę ! - krzyknęła Kornelia
- Dobrze spokojnie - uśmiechnęła się Angela
- To ja chce tan ! - oznajmiła Roksana oglądajac pokój naprzećwko, również był fiotetowy ale miał ciemne moble.
Wybieranie mojego i Angeliki pokoju było dość proste.
Gdy się rozpakowałyśmy, był już wieczór. Usiadłyśmy w salonie i zamówiłyśmy pizze na kolacje, i gadałyśmy o całym dniu.
- Jutro idziemy zmiedzić szkołę. - oznajmiła Roksana
- No. Ale szkoda, że nie jesteśmy wszystkie w jednej klasie. - westchnęła Kornelia
- Eh ale nic nie poradzimy Angela jest rok starsza, a Roks śpiewa - podsumowałam - ciesz się , że chociaż jesteśmy w jednej szkole.
- Ciesze się - Ka zrobiła słodki uśmieszek.
Gdy przyszła pizza odpaliłyśmy laptopa i gadałyśmy z Danielem przez skaypa.
Spać poszłyśmy późno, a wstać musiałyśmy o 8.00, żeby się spokojnie wyszykować.
Do szkoły miałyśmy jakieś 500 metrów. Gdy do niej dotarłyśmy nie było zbytniego tłumu. Po przekroczeniu wejściowych drzwi Angela i Roksana ruszyły w poszukiwaniu swoich wychowawców, a ja i Kornelia najpierw zwiedziłyśmy szkołę.
Z późniejszym znalezieniem sali, było nieco problemów ale jak to my dałyśmy sobie radę. Nasza sala ma numer 7. Gdy do niej wyszłyśmy to nas zamurowało. Na każdej ścianie lustra, a nasz wychowawca rozmawiał z uczniami siedząc na parapecie.
- Hi ! - usłyszałyśmy donośmy głos
- Hello ! - odpowiedziałyśmy równo z usmechem.
- Siadajcie z nami - dodał i wskazał miejsce na podłodze niedaleko siebie.
- Ok - odpowiedziała Kornelia. Usiadłyśmy i zozejrzałyśmy się dookoła. Oprócz nas były jeszcze jakieś 2 dziewczyny i 3 chłopaków.
- Opowiedzcie coś o sobie. - dodał nauczyciel. Spojrzałyśmy na siebie i zaczęłam mówić.
- I am Blanka - zaczęłam - Do Atlanty przyjechałam wczoraj z Polski. Taniec jest moim życiem, zanim trafiłam tu tańczyłam w grópie ' Okeey '. No nie wiem co jeszcze mogę, chyba to tylę. - na koniec zrobiłam utoczy uśmiech, a głos zabrała Kornelia.
- No co ja mogę powiedzieć. Dosłownie to samo co powiedziała B. tylko, że mam na imię Kornelia - nic więciej nie dodała.
- To teraz nich pan coś powie - rzuciłam do nauczyciela.
- Ja powiem na rozpoczęciu - powiedział pewnie. - teraz macie tu plan zajęć na ten rok i żegnam. - rozdał karty z zajęciami i wyszedł.
- To co idziemy podziewczyny ? - spytała Kornelia, na co ja pokiwałam głową na tak i ruszyłyśmy w poszukiwaniu przyjaciółek.
W domu byłyśmy około 13.00. Byłam tak padnięta i nie wyspana, że odrazu po powrocie poszłam spać.
Jak się obudziłam dziewczyn nie było. Nie zostawiły żednej karteczki, ani nic gdzie idą. Nie przejęłam się tym zbytnio. Poprawiłam fryzurę, wzięłam słuchawki i poszłam się przewietrzyć.
Obeszłam budynek wokół i znalałam w cichym miejscu ławeczkę. Usiadłam na niej i wpatrzona w niebo rozmyślałam co się będzię działo w szkole i w ogóle w USA. Z moich rozmyśleń wyrwały mnie wibracje telefonu. Dzwoniła Angelika.
- Tak ? - odebrałan.
- No siem gdzie jesteś ?
- Wyszłam się przejść , a co stało się coś ?
- Nie, nic takiego ale jakbyś mogła tak jak najszybciej wrócić to by było super - powiedziłała tajemniczo.
- No dobra - powiedziałam i przerwałam połączenie.
Wstałam z ławki i wychodząc z zza budynku wpadłam na jakiegoś chłopaka
- Sorry - powiedziałam i spojrzałam na jego twarz
- Nic się nie stało - odpowiedział i poszedł dalej
- Zaczekaj - krzyknęłam za nim i podniosłam z ziemi kostkędo gitary - to chyba twoje - podałam mu ją
- Tak dzięki - chciałam odejść ale nieznajomy dodał - czy my się już nie spotkaliśmy ? - znów spojrzałam na jego twarz. Faktycznie wydawała się znajoma.
- Możliwę - rzuciłam szybko - ale gdzie ?
- Wiem ! - prawie podskoczył z radości - Warszawa lotnisko
Czy to chłopak z gitarą ? Przyjrzałam mu się przez chwilę
- Tak ! Pamiętak, szedłeś z gitarą no nie ?
- Mhm - przytaknął - ale potkanie - dodał - Jestem Filip - podał mi rękę
- Ja Blnaka - miło mi - ale przepraszam muszę już iść - porzegnałam się i pomknęłam do przyjaciółek.
Lednie wieszłm do mieszkania, a dziewczyny prawie się na mnie rzuciły. Przerażona próbowałam się jakoś obronić ale nie wyszło.
- Blanka , mówie ci ! Choć usiądź i słucja ! - mówiła podekscytowana Roksana
- Jeej - westchnęłam i usiadłam na kanapie - słucham
- No to ! - zaczęła - ledwie co zapoznałam się z wychowawcą, a już mnie zapisał na konkurs świąteczny. - oznajmiła jednym tchem
- Woow - zdziwienie walczyło ze szczęściem w tej chwili - gratuluje słonko ! - przytuliłam ją - ale zaraz , święteczny ? - zdziwiłam się. Przecież mamy koniec sierpień.
- No wiem ale to w końcu Atlanta tu zapisy są duuużo przed konkursem - powiedziała uradowana.
- Świetnie ! Cieszę się , a tak w ogóle to gdzie wy byłyście ?
- A miałyśmy iść na kawę, ale jakoś tak wyszło, że wylądowałyśmy jeszcze w szkole - powiedziała nie winnym głosem Kornelia.
- Spoko - wolałam nie wnikać, bo znając ich możliwości to mogło być różnie
- A ty gdzie byłaś ? - spytała szybko Angela
- A tak się przejśc po osiedlu - odpowiedziałam równie szybko, jak zostałam spytana.
Siedziałyśmy w salonie dość długo. Tak nam odwalało, że masakra. Była bitwa na poduchy, a raczej wojna. Tak się waliłyśmy, aż Kornelia spadła na stolik i głowę rozciła. Więc o pierwszej w nocy miała wycieczkę po sąsiadach w poszukiwaniu plastra. Obeszłam całe pietro, aż zjechałam niżej. Zapukałam do pokoju z numerem 3.
- O hej - usłyszałam głos dość znajomy
- Ojej hej ! - głos Filipa wszędzie rozpoznawalny
- Co tam ?
- A potrzepuje plaster, bo koleżanka miała mały wypadek - oznajmiłam. Chłopak przynisł apreczkę
- Ale idę z tobą, bo jeszcze sobie krzywdę zrobobicie apteczką - zaśmiał się
- Aż take ciapy nie jesteśmy ! - oburzyłam się - ale jak chcesz to choć.
jestem tu nowa.
OdpowiedzUsuńale ocenie tego bloga.
wiec tak :
uważam że robisz wiele niepotrzebnych błędów, powtórzeń - widać że to są początki.
Historia jest nudna, dość monotoniczna, a szkoda
mam nadzieje ze z czasem będzie lepiej
pozdrawiam .
` dinuśka ♥